Cześć,
Błotna maseczka oczyszczająco - matująca - cudo zamknięte w szklanym, eleganckim słoiczku. Delikatny zapach, ciemnoszary kolor i kremowa konsystencja z grudkami. Bardzo szybko zasycha, co w moim przypadku nie jest to niekomfortowe uczucie ściągnięcia. Jeśli obawiacie się nadmiernego wyschnięcia maseczki, to może ją spryskiwać wodą termalną albo ulubionym hydrolatem. Zmywanie nie należy do najprostszych, ale radzę sobie wilgotnymi wacikami, które znacznie przyspieszają ten proces. Opakowanie zawiera 60 ml produktu, który jest bardzo wydajny, bo na prawdę wystarczy bardzo cieniutka warstwa.
W składzie zawiera cynk, miedź i białą glinkę, czyli najlepszy komplet dla skóry przetłuszczającej się i problemowej, ale nie tylko, bo posiadaczki cery suchej i normalnej też docenią zbawienny wpływ tej maseczki.
Moje pierwsze wrażenie po użyciu tej maseczki? - REWELACJA!
Wrażenia po pierwszym użyciu: skóra widocznie oczyszczona, rozszerzone pory sporo się zmniejszyły, twarz ładnie zmatowiona ( bez nieprzyjemnego efektu ściągnięcia skóry), ograniczone wydzielanie sebum.
Wrażenia po miesiącu: pory prawie nie widoczne, bardzo duża redukcja zaskórników, skóra rozświetlona, gładka, regularne stosowanie zapobiega nowym niedoskonałością. Cera wygląda po prostu pięknie ;)
Przed i po zaschnięciu.
Według mnie jest to świetny produkt, który zostaje już w mojej pielęgnacji na stałe ;)
Cena maseczki to 55 zł i możecie ją kupić w drogeriach Sephora.
A jaka jest Wasza ulubiona maseczka?
Komentarze
Prześlij komentarz